sobota, 1 czerwca 2013

“IZMIR KEBAP Oryginalny Turecki Kebap” - ul. Dąbrowskiego 8 a



Po obejściu już prawie całego Oświęcimia z odpowiednim zaopatrzeniem w „płyny”, abym nie uległ odwodnieniu … (to był bardzo słoneczny dzień), przypomniałem sobie, że trzeba jeszcze zjeść kolację. Postanowiłem udać się po nią do nowo otwartego miejsca o dzwięcznej nazwie „Izmir Kebap” z zachęcającym dopiskiem – oryginalny turecki kebap. Wchodzę i znów mój nos jest w siódmym niebie, nie czuć swądu starej frytury i nieumytego grilla tylko subtelną woń mieszanki przypraw, na punkcie której mam świra … garam masala. Na kuchni jest czysto, wręcz sterylnie a wszystko okraszone jest bardzo klimatyczną muzyką rodem z tureckich knajpek. Postanowiłem wziąć na wynos coś dla siebie i dla powoli wracającej w domowe zacisze, Sary. Dla Sary wybieram szaszłyka drobiowego, ale okazuję się, że już się skończyły … chyba się skończyły. Niezwykle uprzejmy Pan pochodzenia tureckiego wyjaśnia mi, dlaczego nie ma szaszłyków, ale szczerze mało z tego rozumiem ;) Jego tłumaczenia wspiera Pani sprzedająca za ladą z takim uśmiechem na twarzy, że w ogóle nie przeszkadza mi już brak tego szaszłyka ;) Wybieram dalej, a ten niezwykle trudny proces (ponieważ wybór jest duży) ułatwia mi wcześniej wspominany Pan, częstując mnie mieszanką piekącej się na ruszcie cielęciny i mięsa indyczego. Mięso jest świetnie doprawione z wyraźnym smakiem i aromatem kuminu, przyprawy która jest uprawiana w Turcji na dużą skalę. W końcu wybieram dla siebie danie typu dürüm döner, czyli Lahmacun'a który wiadomo, że będzie wersją ''fast food”, bo prawdziwego wypieka się w kamiennym piecu, jednak jestem to w stanie przeżyć biorąc pod uwagę fakt iż w środku znajdzie się to smaczne mięso oraz sos czosnkowy. Dla Sary biorę kubełek pełny mięsa (którego już nie mogę zachwalać, ponieważ robię to już od kliku dobrych zdań) z frytkami, gdyż Sara jak przystało na prawdziwego mięsożercę, sałatek, sosów i tym podobnych rzeczy nie jada prawie w ogóle :) Płacę bardzo miły dla portfela rachunek, żegnany bardzo uprzejmie przez Pana i Panią, którzy mnie obsługiwali. Wychodzę udając się w stronę domu. Niestety do tego „prawie” oryginalnego tureckiego posiłku nie miałem możności nabycia Ayran'u, czyli popularnego tureckiego napoju wytwarzanego z jogurtu i wody, postanawiam zakupić coś równie orzeźwiającego a jest to … „Śliwka w piwie”, czyli … tak, zgadliście – regionalny specjał Warmii. Połączenie piwa jasnego z naturalnym sokiem z owoców śliwki odmiany Węgierka Łowicka: Węgierka Zwykła i Mirabelka. Sara wraca z rodzinnych stron i siadamy do Naszej orientalnej kolacji ;) Lahmacun jest bardzo smaczny a i kubełek nie odstaje smakiem, bo w końcu to prawie to samo, delikatny smak śliwek osładza wieczerzę, która okazuję się być bardzo dobrą. No cóż, końcem końców to najlepsze mięso „typu” kebab jakie jadłem. Dzień uznaję za udany, a potwierdzą to moje kubki smakowe. Współczuję tylko Sarze, że musiała jeść te wspaniałości z Biedronki, ale z drugiej strony dzięki zjedzeniu tej kiełbaski wie jak smakuje mięso z psa, a na mnie to doświadczenie jeszcze czeka :D

… i od razu żeby nie było … parówki się nie liczą :D

Gorąco pozdrawiam czytelników mojego bloga, DZIĘKI za wsparcie :)

A teraz do starego, nieistniejącego już „Drink Baru - Kosmos”, wiecie o czym mowa ?

1 komentarz: