“IZMIR KEBAP Oryginalny Turecki Kebap” - ul. Dąbrowskiego 8 a
Po obejściu już prawie
całego Oświęcimia z odpowiednim zaopatrzeniem w „płyny”, abym
nie uległ odwodnieniu … (to był bardzo słoneczny dzień),
przypomniałem sobie, że trzeba jeszcze zjeść kolację.
Postanowiłem udać się po nią do nowo otwartego miejsca o
dzwięcznej nazwie „Izmir Kebap” z zachęcającym dopiskiem –
oryginalny turecki kebap. Wchodzę i znów mój nos jest w siódmym
niebie, nie czuć swądu starej frytury i nieumytego grilla tylko
subtelną woń mieszanki przypraw, na punkcie której mam świra …
garam masala. Na kuchni jest czysto, wręcz sterylnie a wszystko okraszone jest bardzo klimatyczną muzyką rodem z tureckich knajpek. Postanowiłem
wziąć na wynos coś dla siebie i dla powoli wracającej w domowe
zacisze, Sary. Dla Sary wybieram szaszłyka drobiowego, ale okazuję
się, że już się skończyły … chyba się skończyły. Niezwykle
uprzejmy Pan pochodzenia tureckiego wyjaśnia mi, dlaczego nie ma
szaszłyków, ale szczerze mało z tego rozumiem ;) Jego tłumaczenia
wspiera Pani sprzedająca za ladą z takim uśmiechem na twarzy, że
w ogóle nie przeszkadza mi już brak tego szaszłyka ;) Wybieram
dalej, a ten niezwykle trudny proces (ponieważ wybór jest duży)
ułatwia mi wcześniej wspominany Pan, częstując mnie mieszanką
piekącej się na ruszcie cielęciny i mięsa indyczego. Mięso jest
świetnie doprawione z wyraźnym smakiem i aromatem kuminu, przyprawy
która jest uprawiana w Turcji na dużą skalę. W końcu wybieram
dla siebie danie typu dürüm döner, czyli Lahmacun'a który
wiadomo, że będzie wersją ''fast food”, bo prawdziwego wypieka
się w kamiennym piecu, jednak jestem to w stanie przeżyć biorąc
pod uwagę fakt iż w środku znajdzie się to smaczne mięso oraz
sos czosnkowy. Dla Sary biorę kubełek pełny mięsa (którego już
nie mogę zachwalać, ponieważ robię to już od kliku dobrych zdań)
z frytkami, gdyż Sara jak przystało na prawdziwego mięsożercę,
sałatek, sosów i tym podobnych rzeczy nie jada prawie w ogóle :)
Płacę bardzo miły dla portfela rachunek, żegnany bardzo uprzejmie
przez Pana i Panią, którzy mnie obsługiwali. Wychodzę udając się
w stronę domu. Niestety do tego „prawie” oryginalnego
tureckiego posiłku nie miałem możności nabycia Ayran'u, czyli
popularnego tureckiego napoju wytwarzanego z jogurtu i wody,
postanawiam zakupić coś równie orzeźwiającego a jest to …
„Śliwka w piwie”, czyli … tak, zgadliście – regionalny
specjał Warmii. Połączenie piwa jasnego z naturalnym sokiem z
owoców śliwki odmiany Węgierka Łowicka: Węgierka Zwykła i
Mirabelka. Sara wraca z rodzinnych stron i siadamy do Naszej
orientalnej kolacji ;) Lahmacun jest bardzo smaczny a i kubełek nie
odstaje smakiem, bo w końcu to prawie to samo, delikatny smak śliwek
osładza wieczerzę, która okazuję się być bardzo dobrą. No cóż,
końcem końców to najlepsze mięso „typu” kebab jakie jadłem.
Dzień uznaję za udany, a potwierdzą to moje kubki smakowe.
Współczuję tylko Sarze, że musiała jeść te wspaniałości z
Biedronki, ale z drugiej strony dzięki zjedzeniu tej kiełbaski wie
jak smakuje mięso z psa, a na mnie to doświadczenie jeszcze czeka
:D
… i od razu żeby nie
było … parówki się nie liczą :D
Gorąco pozdrawiam
czytelników mojego bloga, DZIĘKI za wsparcie :)
A teraz do starego,
nieistniejącego już „Drink Baru - Kosmos”, wiecie o czym mowa ?
Trzymam za Ciebie kciuki :*
OdpowiedzUsuń